Na bezdechu

 Po wzrostach indeksów w środę, w czym wydatnie pomogły dane o inflacji, nabraliśmy w płuca powietrza i już powoli szykowaliśmy się do ataku na nowy szczyt. Otoczenie zewnętrzne i napływające spoza naszego rynku informacje, stanowiły...

 

Po wzrostach indeksów w środę, w czym wydatnie pomogły dane o inflacji, nabraliśmy w płuca powietrza i już powoli szykowaliśmy się do ataku na nowy szczyt. Otoczenie zewnętrzne i napływające spoza naszego rynku informacje, stanowiły jednak zbyt dużą przeszkodę, aby taki cel osiągnąć. Jedyne co nam się dziś udało to niedopuszczenie do ponownego spadku poniżej poziomu 2900 pkt. przez indeks WIG20 i zakończenie sesji tylko niewielkim spadkiem. Po neutralnym otwarciu notowań nastroje psuły się z godziny na godzinę. Działo się tak, głównie za sprawą rosnącego kosztu długu Portugalii (rentowność obligacji przekroczyła 9 procent), krytycznych uwag Międzynarodowego Funduszu Walutowego dotyczących polityki amerykańskiego rządu i zadłużenia europejskiego sektora bankowego, czy też oficjalnego ostrzeżenia przez kolejnymi silnymi wstrząsami w Japonii. Powodowało to dużą nerwowość, osłabienie cen towarów i indeksów oraz zablokowało atak euro na nowy lokalny szczyt względem dolara, a przy okazji - umocniło jena.

W drugiej części dnia napłynęły kiepskie dane z amerykańskiego rynku pracy i sesja na Wall Street rozpoczęłą się od spadku. Dopiero wówczas, trochę bez powodu (a może pod preteksem spadku zapasów gazu ziemnego), byki podstanowiły skontrować podaż, indeksy powalczyły o wyższe poziomy, euro odrobiło część strat a surowce, szczególnie srebro i złoto poszybowały na wyższe poziomy. Spora, w ostatnich dniach  zmienność cen indeksów i brak pozytywnych efektów w postaci wyjścia na nowe szczyty, pokazują, że drepczemy w miejscu - czyli mamy rosnący stan niepewności o dalsze losy fali wzrostowej.  Największe zagrożenia dla rynków wskazuje w swoich ostatnich raportach MFW i nie można ich zbagatelizować. Szczególnie groźna może okazać się międzynarodwa konkurencja o kapitał, jeśli stopy procentowe nadal będą piąć się w górę. Nam, na pewno sprzyja mocny złoty, ale taka sytuacja też nie musi trwać w nieskończoność. Chyba powoli dojrzewamy na rynkach do korekty.

Jacek Tyszko, DM BOŚ