Z dziejów polskich giełd
- Utworzono: środa, 08, czerwiec 2016 23:18
Współczesny rynek giełdowy – to znaczy ten, który obserwujemy przynajmniej od kilkunastu lat, od początku rozkwitu epoki internetu – znacząco różni się od tego, jaki znali inwestorzy sprzed trzydziestu, pięćdziesięciu czy stu lat.
Przede wszystkim chodzi tu o informatyzację, która w naturalny sposób zwiększyła płynność transakcji, ale też i wygodę ich zawierania, umożliwiając handel w bardzo szybkim tempie bez wychodzenia z domu. Ba, nawet bytność w domu nie jest konieczna, skoro potrzebne platformy można uruchamiać nawet na telefonie komórkowym. Z drugiej strony, ów postęp ostatecznie oderwał giełdę od pierwotnej koncepcji miejsca, w którym naprawdę spotykają się jacyś ludzie, zainteresowani kupcy, dyskutujący i targujący się, tudzież handlujący namacalnymi towarami.
W polskich realiach jeszcze jedna rzecz odróżnia współczesną giełdę od tych, które istniały kiedyś – a będziemy za chwilę mówić o nich więcej. Otóż aktualnie nasza warszawska GPW to właściwie jedyna giełda w kraju, na której obraca się akcjami, kontraktami terminowymi i innymi papierami. Oczywiście mamy też parkiety NewConnect i Catalyst, ale są one powiązane z rdzeniem, jaki stanowi GPW. Z tego powodu giełda to nie tylko miejsce czy firma, ale i pewna instytucja, którą inwestorzy zgoła odruchowo traktują jak rodzaj urzędu czy też instytucji zaufania publicznego.
Ale giełda papierów wartościowych w założeniu jest po prostu prywatnym przedsiębiorstwem, które może założyć każdy, kto wypełni określone warunki. W Polsce mówimy "na giełdzie" czy też "na polskiej giełdzie" – i wiemy, że chodzi o warszawską GPW. Na Ukrainie analogiczne sformułowania nie byłyby tak jednoznaczne.
Także i w naszym kraju przez kilka stuleci giełdy były przede wszystkim przedsięwzięciami o charakterze lokalnym, organizowanymi przez miejscowe zrzeszenia kupców. Giełdy te, rzecz jasna, wywodziły się z wcześniejszych targów i jarmarków, przy czym granicę między takim targiem a giełdą trudno jest określić. W każdym razie słowo "giełda" pojawia się w języku polskim prawdopodobnie w roku 1597 – tak bowiem, wedug kroniki Marcina Bielskiego, nazywano dom kupiecki w Toruniu. Jakub Kazimierz Haur, autor dzieł na temat rolnictwa, w roku 1689 definiował "miejskie giełdy" jako miejsca "gdzie kupcy o pewnych godzinach o rzeczach handlowych traktują".
Na ziemiach polskich najstarszą giełdą była zapewne gdańska. Jak wiadomo, Gdańsk był w średniowieczu niezwykle ważnym centrum handlu. Miasto należało do Hanzy i obsługiwało 4/5 polskiego eksportu oraz importu. Stąd wywożono do innych krajów drewno, a także zboże. W 1298 mieszczanie z Lubeki otworzyli w Gdańsku – za zgodą Władysława Łokietka – izbę handlową i dom towarowy. W obiegu były weksle i dokumenty hipoteczne, zakładano też banki. Bardzo możliwe, że pewien rodzaj giełdy funkcjonował w Gdańsku już w II połowie XIV wieku. Są to jednak przypuszczenia o dość pośrednim charakterze, bo najwcześniejsze udokumentowane wzmianki pochodzą, jak podaje Dariusz Dziuba, z roku 1593.
Giełda ta z początku mieściła się na Długim Targu, natomiast w roku 1742, gdy uzyskała oficjalne prawa, przeniosła się do Dworu Artusa, gdzie zresztą już wcześniej (od paru stuleci!) spotykali się członkowie gildii kupieckich. W roku 1793 w Gdańsku pracowało 30 maklerów, m.in. zbożowych i piekarskich. Zawierano kilka rodzajów kontraktów na handel zbożem, przy czym najistotniejsze jest rozróżnienie na Lieferantzkauf (kiedy to dostawy określano z góry, a ryzyko i koszt ponosił producent) oraz Kauf und Abenteuer (koszta dostawy spadały na kupującego).
Gdańska giełda obsługiwała także transakcje pieniężne i wekslowe. Handlowano m.in. dukatami, talarami pruskimi i rublami, jak też i wekslami miast. Giełda działała także w okresie zaboru pruskiego (jako Danziger Boerse) i była podporządkowana tzw. Korporacji Kupieckiej (Kaufmaennische Korporation in Danzig).
Także i po pierwszej wojnie światowej w Gdańsku dalej trwał obrót giełdowy – gdy było to już Wolne Miasto Gdańsk (formalnie niezależne, ale w dużym stopniu kontrolowane przez stronę niemiecką). Giełda pieniężna (Danziger Devisen- und Effekten- Boerse) powstała formalnie w sierpniu roku 1921, w znacznej mierze z inicjatywy Polaków (podczas gdy lokalne banki, mające charakter niemiecki, wolały samodzielnie kreować rynek walutowy).
W latach 30-tych na gdańskiej giełdzie pieniężnej obracano m.in. funtami szterlingami, koronami duńskimi i szwedzkimi, markami fińskimi czy frankami szwajcarskimi. Poza tym w grę wchodziły też akcje firm takich jak np. Darmstaetter und Nationalbank, Dresdner Bank, Hamburg-Sudamerika Linie, A.E.G., Feldmuehle Papier, Gelsenkirch Bergwerk czy Zuckerfabrik Bahnhof Marienburg (była to cukrownia z Malborka). Podobnie jak i dziś, transakcje dotyczyły też obligacji miast.
Oprócz giełdy pieniężnej w Gdańsku (w okresie międzywojennym) istniała też giełda towarowa, gdzie toczył się handel płodami rolnymi, zresztą bardzo różnorodnymi (włącznie z makiem czy rzepakiem).
Giełdy od czasów późnego średniowiecza rozwijały się też w innych miastach hanzeatyckich, które należały wtedy do Polski, albo też dziś są na naszych ziemiach. Mamy tu na myśli np. Elbląg, Słupsk czy Szczecin. Także i we Wrocławiu prawdopodobnie od XVI rozwijała się giełda, a w roku 1670 ogłoszono statut jej maklerów. Obracano tam zbożem, kawą i porcelaną, zaś w połowie XIX stulecia notowania obejmowały m.in. akcje kilku linii kolejowych, dukaty cesarskie, luidory (rodzaj złotej monety francuskiej) czy miejskie listy zastawne. Równolegle działała też Breslauer Produktenboerse, czyli giełda towarowa (w grę wchodził tam m.in. owies, spirytus czy żyto i jęczmień).
Wrocławska giełda istniała też po I wojnie światowej, jako jedna z dziewięciu na terenie Rzeszy. Handlowano akcjami wielu przedsiębiorstw, nie tylko z Dolnego Śląska.
Handel giełdowy rozwijał się też przez wieki w Toruniu czy Malborku, ale bardziej szczegółowo przyjrzymy się Warszawie. Z roku 1525 pochodzi źródło mówiące o tamtejszej konfraterni kupieckiej. W XVII wieku posługiwano się już terminem "giełda", zaś z całą pewnością w połowie XVIII wieku intensywnie toczył się handel.
Nawiasem mówiąc, w drugiej połowie XVIII wieku w Polsce zaczęły intensywnie funkcjonować gazety (np. "Gazeta Warszawska" czy "Gazeta Krakowska"), które wśród różnych informacji drukowały także notowania wybranych targów i giełd (np. gdańskich). Podawano ceny kupna i sprzedaży zboża czy walut.
Wracając do stolicy, to wiosną 1817 roku oficjalnie ustanowiono Giełdę Kupiecką (to formalna nazwa, zapisywana dużymi literami), co stało się na mocy odpowiedniego dokumentu wydanego przez Księcia Namiestnika. Były to już oczywiście czasy zaborów. Ustalono obowiązki i czynności maklerów (zwanych "meklerami") jak też i przysługujące im prowizje (tzw. kurtaż). Na przykła obowiązywał 1 proc. przy transakcjach towarowych i 0,25 proc. przy pożyczkach. Z biegiem lat asortyment papierów poszerzał się, handlowano np. obligacjami hipotecznymi, wekslami miast, walutami i listami zastawnymi.
W roku 1872 zaczęto używać nowej oficjalnej nazwy – "Giełda Warszawska". Do obrotu wprowadzono też akcje przedsiębiorstw kolejowych, banków i ubezpieczalni (np. Banku Handlowego w Warszawie czy Towarzystwa Ubezpieczeń od Ognia). Funkcjonowała także giełda nieoficjalna czy tez półoficjalna, pokątna – tzw. kulisa, gdzie interesy załatwiali agenci prywatni.
Giełda zmieniała kilka razy swoją siedzibę, aż w roku 1877 przeniosła się do dawnej Ujeżdżalni, wybudowanej w latach 1819 – 1820.
Pod zaborami funkcjonowały też giełdy we Lwowie, Łodzi czy Poznaniu, a także w Bydgoszczy i Lesznie. Miały one charakter lokalny, w dużej mierze towarowy (zboże, spirytus, ale i ropa), choć nie tylko. Na przykład w Łodzi handlowano też akcjami i pożyczkami.
W okresie międzywojennym w Polsce działało najprawdopodobniej siedem giełd pieniężnych (Warszawa, Łódź, Lwów, Kraków, Poznań, Wilno i Katowice), jak też i siedemnaście giełd towarowych (według informacji skompletowanych przez D. Dziubę). Giełda warszawska zaczęła działać w styczniu roku 1921. W roku 1927 giełda miała 156 członków (osób prawnych i fizycznych), zaś pośrednikami w transakcjach byli przysięgli maklerzy zatwierdzeni przez resort skarbu. W roku 1927 na giełdzie pracowało takich maklerów 25, a w roku 1934 było ich 16. Ówczesna prowizja przy kupnie i sprzedaży walut wynosiła 0,0001 proc. (jedną dziesiątą promila), przy obligacjach i listach był to 1 promil (0,001 proc.). W roku 1929 powołano przy giełdzie Izbę Maklerską. Handlowano akcjami takich spółek jak np. Ursus, Spirytus, Siła i Światło, K. Rudzki i S-ka czy Warszawskie Towarzystwo Fabryk Cukru. Naturalnie obracano też dolarami, frankami szwajcarskimi i funtami angielskimi.
Jak widać, historia handlu giełdowego w Polsce jest dość długa i złożona. Dzisiejsze czasy są w dużej mierze specyficzne, jako że giełda kojarzy się nam z jednym, dość scentralizowanym miejscem (czy też instytucją), podczas gdy dawniej takich ośrodków było wiele i nie miały jeszcze tak potężnego znaczenia dla gospodarki krajowej jak obecnie. Zasadniczo chodziło jednak o to samo – o szybki handel, standaryzację produktów i kontraktów, płynność, transparentność i ustalanie cen. A także, last but not least, o spekulację i zarobek dla odważnych szczęściarzy.
B. Garga
BIBLIOGRAFIA:
D. T. Dziuba, Giełdy i ich archetypy na ziemiach polskich, Difin 2006.
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 2597 gości