Polski przemysł w lepszej kondycji, nie wszędzie tak jest

Seria dzisiejszych publikacji makroekonomicznych zawierała pewien optymistyczny wątek, jeśli chodzi o krajową gospodarkę. Oto bowiem podano, że indeks PMI dla polskiego przemysłu wzrósł we wrześniu z 52,6 pkt do 53,1 pkt. To wynik lepszy nie tylko od sierpniowego, ale i od uśrednionej prognozy, która zakładała spadek do 52,2 pkt.

Tu i ówdzie można już usłyszeć, iż taki rezultat świadczy o pomyślnym i wyraźnym rozwoju naszego przemysłu, należy jednak pamiętać, że to tylko jeden z wielu wskaźników - ważny, ale sam w sobie niewystarczający. Tym niemniej pocieszający był też ostatni odczyt dynamiki sprzedaży detalicznej, jak i spadek bezrobocia do 13 proc. (choć nawet tzw. czynniki oficjalne przyznają, że zimą zdąży ono jeszcze wzrosnąć).

Nie wszędzie PMI wypadł tak dobrze. W Niemczech ostatecznie okazało się, że spadł z 51,8 pkt do 51,1 pkt. Co więcej, w kraju tym bezrobocie dość nieoczekiwanie wzrosło z 6,8 proc. do 6,9 proc. Stopa bezrobocia zwiększyła się również we Włoszech (z 12,1 proc. do 12,2 proc.), ogólnie zaś w Strefie Euro utrzymała się na poziomie 12 proc.

W Wielkiej Brytanii przemysłowy PMI obniżył się z 57,1 pkt do 56,7 pkt, w USA natomiast z 53,1 pkt do 52,8 pkt. Dla tego ostatniego kraju często jednak za bardziej reprezentatywny uznaje się wskaźnik ISM - ten zaś zwiększył swą wartość do 56,2 pkt. To pozytywny odczyt, albowiem w sierpniu notowano 55,7 pkt, a prognoza była pesymistyczna i sugerowała zejście do 55 pkt.

Tak czy inaczej, w USA trwa już, o czym zresztą pisaliśmy rankiem, pierwszy dzień tzw. shutdownu, czyli ograniczenia działalności administracji federalnej tylko do niezbędnego zakresu. To oczywiście skutek tego, że nie udało się uchwalić budżetu - z powodu sprzeciwu Partii Republikańskiej wobec programu Obamacare. Interesująca jest reakcja par walutowych, w szczególności eurodolara - otóż nie tylko nie poszedł on w dół, ale wręcz do góry (maksimum nawet na 1,3589). Około 16:00 jego wartość to 1,3535.

J. Sobal