Długi w sześciu walutach, czyli śledztwo w sprawie Finroyal

Prokuratura Okręgowa w Warszawie przedstawiła ustalenia, jakie poczyniono dotąd w śledztwie dotyczącym spółki Finroyal, powszechnie określanej jako parabank.

W sprawie Finroyal złożono dotąd 1204 zawiadomienia o przestępstwie, a zarówno warszawska Prokuratura Okręgowa, jak i ABW oraz policja wciąż przesłuchują kolejnych pokrzywdzonych.

Ustalono dotąd, że straty klientów firmy Andrzeja K. opiewać mogą na 78 mln zł, 744 tys. euro, 1,1 mln dolarów amerykańskich oraz 50 tys. dolarów kanadyjskich, 128 tys. funtów brytyjskich i 2 tys. franków szwajcarskich. Jak widać, mamy do czynienia z całym wachlarzem walut. Finroyal oferował swoim klientom produkt finansowy zbliżony zasadą działania do lokaty, aczkolwiek lokaty w ścisłym tego słowa znaczeniu oferowane mogą być tylko przez banki i SKOK-i. Ten produkt nosi nazwę "kontraktu lokacyjnego".

Sąd nakazał już zająć mieinie podejrzanego Andrzeja K. Chodzi o warte (nominalnie) prawie 300 tys. zł udziały w Finroyal Servce sp. z o.o., udziały opiewające nominalnie na 1,3 mln zł w spółce Młyn nad Tywą sp. z o.o., udziały warte 2,5 tys. zł w Melkorn sp. z o.o., a także 1 mln zł wierzytelności z tytułu pożyczki i dwie nieruchomości.

Finroyal deklarował, że prowadzi działalność międzynarodową i posiada biura w Londynie, Kopenhadze, Paryżu czy Genewie, ale później okazywało się, że są to albo biura wirtualne, albo firma już ich nie wynajmuje. ABW uważa, że pieniądze, które Andrzej K. otrzymywał od klientów, przeznaczył częściowo na inwestycje forexowe oraz w spółki polskie i zagraniczne, częściowo zaś po prostu przelał na zagraniczne  rachunki bankowe.

Polscy prokuratorzy zwrócili się już do organów wymiaru sprawiedliwości Wielkiej Brytanii, Danii, Niemiec i Szwajcarii o pomoc w sprawie, tj. o "wykonanie szeregu niezbędnych do ukierunkowania dalszego toku śledztwa czynności". Otrzymano już w wyniku tego materiały z Niemiec, będą one tłumaczone.

B. Garga