Wniosek o wotum nieufności odrzucony

Jak można było się spodziewać, wniosek o konstruktywne wotum nieufności wobec rządu Donalda Tuska został odrzucony zdecydowaną większością głosów. Poparło go 137 posłów, 236 było przeciw, 41 wstrzymało się od głosu, zaś posłowie Ruchu Palikota zbojkotowali głosowanie i wyszli z sali. Nie satysfakcjonował ich bowiem kształt wniosku - zakładał on bowiem, że po ewentualnym obaleniu Tuska nowym premierem zostałby Piotr Gliński, kandydat Prawa i Sprawiedliwości. Ostatecznie wniosek poparli tylko posłowie PiS (czyli klubu, który go złożył) i Marzanna Wróbel z Solidarnej Polski.

Wczoraj w Sejmie toczyła się debata, której głównym punktem było wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego. Okazało się ono bardzo specyficzne, ponieważ szef PiS nieoczekiwanie wyciągnął tablet i zaprezentował ok. 20 minut z nagranego uprzednio przemówienia prof. Glińskiego (który, nie będąc posłem, nie mógł brać udziału w debacie). Oba wystąpienia - tj. prezesa Kaczyńskiego i prof. Glińskiego - były nader krytyczne wobec rządu Donalda Tuska. PiS zarzuca mu niekompetencję, działanie na szkodę Polski w sprawie katastrofy smoleńskiej, marnowanie publicznych pieniędzy czy brak pomysłu na zwalczenie bezrobocia. Negatywnie oceniane jest także podniesienie wieku emerytalnego i sytuacja w służbie zdrowia.

To, że wniosek PiS nie przejdzie, było w zasadzie pewne, biorąc pod uwagę, że partia ta ma znacznie mniej posłów niż sama tylko Platforma. Solidarna Polska również była sceptyczna wobec wniosku, choć nie broniła Tuska. Wystąpienie premiera, który wszedł na mównicę zaraz po Kaczyńskim, ocenił jako "równie śmieszne, jak wniosek PiS".

Wniosek ten miał zaś raczej charakter pewnej demonstracji politycznej, mającej przyciągnąć uwagę i spolaryzować nastroje. Nie poparł go także Sojusz Lewicy Demokratycznej, choć politycy lewicy deklarowali, że z samą krytyką rządu Tuska się zgadzają - ale nie chcą przyczyniać się do powtórzenia eksperymentu IV RP.

Kamil Kiermacz